Szczotkowanie na sucho – zaskakująco przyjemne!

Szczerze mówiąc kupiłam szczotkę do masażu omyłkowo – myślałam, że służy do mycia ciała w kąpieli. Znajoma uświadomiła mi, że jestem w błędzie i zachęciła do spróbowania szczotkowania na sucho. Kiedy usłyszałam o masażu szorstkim włosiem suchej szczotki, nie byłam szczególnie zachęcona, ale obiecałam, że ocenię zabieg dopiero po tym, jak go spróbuję. Po paru tygodniach zwlekania wreszcie (chyba z nudów) odważyłam się spróbować szczotkowania – od nóg, a dokładniej ud i łydek. Muszę przyznać, że uczucie już po chwili okazało się być zaskakująco przyjemne, a skóra po szczotkowaniu stała się gładsza i oczyszczona z martwego naskórka. Niemal natychmiast zauważyłam też poprawę krążenia w łydkach – normalnie widoczne żyłki znikły, zastąpione gładką, lekko zaróżowioną skórą.

Szczotkowanie poszczególnych części ciała

Po kolejnych zabiegach szczotkowania szybko odkryłam, że pewne partie ciała o wiele łatwiej szczotkować od innych. Najprzyjemniej i najłatwiej masuje mi się nogi – łydki i uda – oraz pośladki. Mój brzuch i ramiona są o wiele wrażliwsze, więc musiałam nauczyć się umiejętnie zmieniać nacisk szczotki na ciało. Tak, by nie był on zbyt mocny dla delikatniejszych partii ciała.

Cieszę się, że zaczęłam swoją przygodę ze szczotkowaniem na sucho właśnie od nóg (być może intuicyjnie?), ponieważ mam wrażenie, że gdybym zaczęła od ramion, to mogłabym się przedwcześnie zniechęcić. Przy pierwszej próbie przeciągnęłam szczotką po ręce nieco za mocno, ale później szybko poprawiłam swoją technikę :).

Aktualnie korzystam ze swojej szczotki niemal codziennie – jeżeli tylko mam czas i nie muszę wybiegać z domu ze świtem. Moja skóra wydaje się zdrowsza, chociaż muszę przyznać, że masaż szczotką to dla mnie przede wszystkim duchowa przyjemność –  relaksuje mnie i odpręża, a uczucie gładkiej skóry po zabiegu tylko pogłębia ten efekt.